Chyba nawet łyknęłam trochę wody... strasznie słona!
Młode próbowały coś zdziałać z nadmuchiwanym kółkiem, ale wywracało je z nim razem!
Stwierdziliśmy, że te fale to swoiste zadośćuczynienie za niedoszłe plany zaliczenia 'banana', który był dostępny tylko na drugiej plaży i zawsze natrafialiśmy na przerwę, albo 'w trasie'.Oczywiście plany snuła Młodzież i M. Ja zdecydowanie wolałam bezpieczny stały ląd.
A następnego dnia o 10 rano zdaliśmy klucze, pożegnaliśmy nasze kotki, które sobie smacznie spały i ruszyliśmy w trasę.


Kotki - cudo :)
OdpowiedzUsuńPatrz - Ty już tu, a opowieść trwa... Cudowne, prawda?
I będzie trwać jeszcze jakiś czas, bo ja ciągle jeszcze jedną nogą jestem tam.
OdpowiedzUsuń