piątek, 2 września 2011

Torrevieja



Niestety, nic nie trwa wiecznie i nasz wypoczynek również kiedyś musiał się skończyć. Zanim to jednak nastąpiło pojechaliśmy jeszcze do Torrevieja (czyt. Torrewjeha), które pamiętamy jeszcze z poprzedniego pobytu.

Było niesamowicie tłoczno, jako, że wybraliśmy się dość wieczorową porą, czyli wtedy, gdy życie Hiszpanów rozkwita.

Przeszliśmy wzdłuż straganów pełnych ludzi i wszelkiego towaru, kupujac od czasu do czasu pamiątki.


Na jednym ze stoisk moją uwagę przykuł stosik kapeluszy sombrero. W dowolnych rozmiarach.

Przy promenadzie stało wesołe miasteczko, które również przykuło nasza uwagę na jakiś czas.

Wróciliśmy do domu, gdy zrobiło się już całkiem ciemno.

2 komentarze:

  1. Nie, Agawo, tym razem nie, bo mam już wielkie sombrero w domu. Nabyłam za to moc innych suwenirów!

    OdpowiedzUsuń