Niestety, nic nie trwa wiecznie i nasz wypoczynek również kiedyś musiał się skończyć. Zanim to jednak nastąpiło pojechaliśmy jeszcze do Torrevieja (czyt. Torrewjeha), które pamiętamy jeszcze z poprzedniego pobytu.
Było niesamowicie tłoczno, jako, że wybraliśmy się dość wieczorową porą, czyli wtedy, gdy życie Hiszpanów rozkwita.
Przeszliśmy wzdłuż straganów pełnych ludzi i wszelkiego towaru, kupujac od czasu do czasu pamiątki.
Na jednym ze stoisk moją uwagę przykuł stosik kapeluszy sombrero. W dowolnych rozmiarach.
Przy promenadzie stało wesołe miasteczko, które również przykuło nasza uwagę na jakiś czas.
Wróciliśmy do domu, gdy zrobiło się już całkiem ciemno.
A kapelusik nabyłaś?
OdpowiedzUsuńNie, Agawo, tym razem nie, bo mam już wielkie sombrero w domu. Nabyłam za to moc innych suwenirów!
OdpowiedzUsuń