Następny dzień w trasie, ponownie upalny. Po raz kolejny doceniliśmy samochodową klimatyzację. Niesamowite, że kiedyś jeździło się na wakacje bez tego udogodnienia. Nie wyobrażam sobie takiej drogi pokonywać starym ‘Jelczem’ tzw. ogórkiem.... a przecież tak się jeździło.
No tyle, że nie 2000km, ale czasowo wychodziło podobnie. ;) Nas tymczasem obowiązywały tylko takie restrykcje:
Dodam, że wielu kierowców traktowało ten znak zdecydowanie raczej jako sugestię niż zakaz.
Dalsza droga przez Francję była bardzo ciekawa i urozmaicona wąwozami, wiaduktami, zakrętami, dlatego cieszyłam się niezmiernie, że za kierownicą siedział M. Dzięki temu mogłam trzaskać zdjęcia na prawo i na lewo. W pewnym momencie zobaczyłam taki widok:
Ten znak drogowy ostrzega wprawdzie o zwierzętach na drodze, ale chyba chodziło o inny rodzaj...W dalszym tle (z lewej) widać wiadukt ‘de Millau’, przez który, po zapłaceniu stosownej opłaty (8,30€) przejechaliśmy.
Inne widoczki z trasy:
A czemu zdjęcia nie otwierają się na większe ? mimo że jest "łapka" i klikam i nic :(( coś ja mam ostatnio problem z przymałymi zdjęciami hahahahahaha ...
OdpowiedzUsuńBuziaki podróżnicy :***
Wiem coś o tych pieknych widoczach bo jeszcze nie tak dawno na zywo je miałam...po powrocie zapraszam na blog do mnie:) a jakie właściwie jest wasze miejsce docelowe??
OdpowiedzUsuńno właśnie:)moka
OdpowiedzUsuńKruszyna, nie mam pojęcia co do tych zdjęć. Jeszcze nie rozpracowałam tej witryny; sama widzę, ze nie działa jak należy (pokazuje mi jakieś dziwne godziny umieszczania postów).
OdpowiedzUsuńKatrinkaj i Monia: wszystko napisałam w kolejnym poście: Cabo Roig, nieco poniżej Torravieji. :)