sobota, 20 sierpnia 2011

Poranne ptaszki


Mimo wspaniałych warunków, chyba z nadmiaru wrażeń nie mogłam spać ostatniej nocy i zerwałam wszystkich o 5 rano. Niestety wschód słońca zapowiedziany był na 6:49 i przez godzinę czekaliśmy na jakie-takie rozjaśnienie, bo nie uśmiechało mi się pokonywanie tych wąskich zakrętów nad przepaściami w całkowitych ciemnościach... M. jednak nie miał obiekcji....

Blady świt zastał nas już w drodze, a dokładniej podczas naszego śniadania w jednej z przydrożnych kafejek, gdzie dosięgły nas piersze tego dnia promyki słońca.

11 komentarzy:

  1. oj oj oj ,ale sie rozpisalas ;) z przyjemnoscia przeczytalam calosc i czekam na reszte, o ile bedziesz miala czas ;) Pozdrowienia dla rodzinki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No bo jak tu spać jak się wakacjuje w takich pięknych stronach :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tam Dorotko już u celu
    Kosteczki wygrzewasz

    OdpowiedzUsuń
  4. Az znowu się chce tam wracać:(
    Udanych wakacji:)moka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam i sobie marzę. Życie bez marzeń byłoby pustawe :)
    A poza tym... bardzo się cieszę, że pomysł blogowania wcielił się w życie :)
    .. i niech trwa i trwa... ku naszej radości a Twoim wspomnieniom na późnojesienne smuteczki :)
    Buziaki ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dorotko mam nadzieję że już u celu jesteście i cudownie się bawicie i że dasz rodzince, i sama też, pospać :)
    Buziaki ślę

    OdpowiedzUsuń
  7. wpis z soboty był, tak?
    a dziś już poniedziałek się kończy, tak?
    no i gdzie Dortek jesteś?...

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie, Dortek, narobiłaś nam chęci na Twoje literki i co...

    ira

    OdpowiedzUsuń
  9. pewnie Dorotka się dobrze bawi :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno się dobrze bawi :)
    I na pewno dopadła ją rzeczywistość netowa Hiszpanii, czyli brak dostępu do sieci ;)

    OdpowiedzUsuń